Menu główne:
-----
Ślepa wiara nie dopuszcza do głosu rozumu. Podobne wnioski wyciągniemy czytając księgi religijne innych narodów.
Poniższy cytat pochodzi z książki "Hindusi", wydanej przez "Rzeczpospolitą" w 2010 roku: "[...]
Ubijanie oceanu mleka:
W pradawnych czasach w głębinach oceanu mleka znajdowało się 14 cennych skarbów. Stanowiły one szczególną kolekcję. Niektóre z nich były przedmiotem pożądania zarówno bogów, jak i demonów, którzy toczyli o nie wielkie bitwy. Inne natomiast ocaliły świat w najtrudniejszych momentach.
Pewien zagniewany wieszcz [Rishi] rzucił klątwę, wskutek której Indra oraz inni bogowie tracili moc, podczas gdy demony rosły w siłę. Jakby tego było mało, najwyższy kapłan demonów Uśanas posiadał wyjątkową umiejętność ożywiania zmarłych. Wskrzeszał wszystkich swoich poległych wojowników, a bogowie, którzy nie znali tej sztuczki, słabli i przegrywali w bitwach.
Bogowie mieszkali na szczycie Góry Meru, której wierzchołek jest niedostępny dla ludzi nawet w myślach. Opierały się o nią niebiosa i odbijał blask słońca. Rosły tam wspaniałe lasy, ogrody i wznosiły się dostojne pałace bogów. Spokój i piękno tego miejsca mącily jednak kłopoty bogów. Bogowie zasmuceni zebrali się razem i zastanawiali, co począć. Udali się po pomoc do Brahmy, a ten odesłał ich do Wisznu, który poradził bogom, aby zawarli pokój z demonami, wspólnie ubili ocean mleka i wydostali zeń amrytę, napój nieśmiertelności. Bogowie posłuchali jego rady, pogodzili się z demonami i obiecali im połowę napoju. Następnie udali się nad ocean i prosili o pozwolenie ubicia go. Władca wód wyraził zgodę, ale w zamian też chciał dostać część amryty dla siebie. Wisznu osiadł na dnie oceanu jako wielki żółw, a na jego grzbiecie stanęli bogowie wraz z demonami. Góra Mandara miała im posłużyć jako trzepaczka. Wznosiła się wysoko nad ziemią - tyle samo, ile miała wysokości, sięgała również w głąb ziemi. Niebywale silny Śesza, brat króla wężów, wyrwał górę z ziemi wraz ze wszystkimi jej lasami, rzekami i żyjącymi na niej dzikimi zwierzętami. Góra Mandara została opasana sznurem, którym był święty wąż Wasuki.
Sina szyja Śiwy:
Wszyscy podzielili się na dwie grupy i rozpoczęli ubijanie oceanu. Demony chwyciły węża Wasukiego za głowę, a bogowie za ogon. Szarpali i na przemian ciągnęli do siebie ciało węża, Góra Mandara zaś kręciła się z hałasem.
Ubijanie oceanu mleka trwało wieleset lat. Z mleka zaczęło się wydzielać masło, jednak amryta wciąż się nie pojawiała. I wreszcie jako pierwszy skarb z oceanu wyłoniła się krowa obfitości, wieczne źródło mleka. Ucieszyli się bogowie i demony. Ochoczo wzięli się do dalszego ubijania. Po krowie obfitości na powierzchnię wyszła Waruni, bóstwo wina i chmielu. Następnie pojawiło się drzewo koralowe Paridźata, które Wisznu zabrał do swojego królestwa i stało się radością pięknych niebiańskich tancerek apsar. Po drzewie wyłonił się księżyc, dawca płodności, pan roślin i wód. Śiwa wpiął go sobie we włosy. Z oceanu wyszła też piękna bogini szczęścia Lakszmi. Podeszła do Wisznu i przytuliła się do jego piersi. Wżbudziła radość bogów i niezadowolenie demonów. Wreszcie z toni wód wyłonił się biały koń Uććajhśrawas. ]ego wziął sobie lndra. W ślad za nim z głębin oceanu wynurzyły się: lśniący klejnot kaustubha, koncha i łuk, które przypadły w udziale Wisznu. Cudowną właściwością konchy było to, że wojownik, który zadął w nią w trakcie bitwy, mógł być pewien zwycięstwa. Wystrzelona z łuku strzała nigdy nie chybiała celu. lndra przejął jeszcze dwa skarby: słonia o czterech kłach i Rambhę, najpiękniejszą z boginek. Wreszcie z oceanu wyłonił się Dhanwantari, lekarz bogów, niosąc w rękach dzban z kosztownym napojem - amrytą. Na samym końcu wyskoczyła trucizna kalakuta. Zatruwała swoimi oparami wszechświat, więc bogowie i demony zwrócili się o pomoc do Śiwy. Ten połknął truciznę i zaczął sinieć. Małżonka boga chwyciła męża za szyję, żeby trucizna nie zatruła go całego. Szyja Śiwy pozostała jednak sina i odtąd nazywa się go Nilakanthą, czyli Sinoszyim.
Nieśmiertelna głowa demona zemsty Rahu:
Kiedy bogowie i demony ujrzeli naczynie z napojem, natychmiast rzucili się na nie. Wówczas Wisznu przemienił się w kobietę o przecudnej urodzie i wszedł pomiędzy rozjuszone demony. Skóra kobiety była błękitna jak niebieski lotos, talia smukła, a piersi krągłe. Demony oczarowane urodą kobiety zaprzestały walki i zgodziły się, aby to ona osądziła, komu oddać napój. Ta oddała arnrytę bogom, którzy szybko ją wypili. Tylko jednemu z demonów, Rahu, udało się skosztować amryty, gdyż podstępnie przybrał postać boga. Szybko jednak został rozpoznany przez słońce i księżyc. Vishnu widząc to, szybko odciął głowę Rahu. Głowa Rahu pozostała nieśmiertelna, gdyż napój zdążył już przedostać się do jego gardła. Wzniosła się do nieba i od tej pory tam pozostaje. Z zemsty prześladuje słońce i księżyc. Od czasu do czasu próbuje je połknąć, dlatego niekiedy zdarzają się zaćmienia słońca i księżyca. Czasami pojawia się też kometa - ogon Rahu.
Ostatnia bitwa o amrytę:
Bogowie i demony stoczyli ze sobą najokrutniejszą walkę, jaka kiedykolwiek miała miejsce. Wisznu walczył swoim dyskiem, który podobny do ognistej tarczy napawał wszystkich przerażeniem. Tysiące demonów padło pod jego ciosami, a krew wypływająca z ich ciał zalała brzeg oceanu. Mimo to nie chciały się poddać. Wdarły się do nieba z zamiarem wyrzucenia stamtąd bogów, ciskały w nich skałami i górami. Bogowie pozostali niezwyciężeni. Demony opuściły pole bitwy i zeszły pod ziemię na samo dno oceanu. Po zwycięskiej bitwie Góra Mandara, którą bogowie ubijali ocean, została przez nich umieszczona na właściwym miejscu. Pozwolili też odejść wężowi Wasukiemu do jego królestwa, zaś amrytę oddali pod opiekę Narze, synowi Dharmy. [...]" Koniec cytatu.
*****
-----
Dopiero od niedawna, dzięki internetowi, dociera do nas wiedza, która przez tysiąc lat była zwalczana i zakazana przez krzyżowców! Dowiadujemy się, że istnieją Wedy Słowiano-Aryjskie, wcześniejsze od Wed spisanych w Indiach. Czytamy o prehistorycznych miastach aryjskich, odkrywanych na terenie Rosji, np. w Czelabińsku na Uralu, nagłaśnianych dzięki wizytom W. Putina.
Po dziś dzień w okolicach Moskwy istnieją enklawy, w których ludność posługuje się językiem staroruskim, a język staroruski, to czysty sanskryt! Wpisz w Googlach: "Wedy słowiano-aryjskie".
-----
RAHU CIACHU!
Echa mitów Arjów znalazły odbicie w językach Słowian potomków Arjów. Państwo Lechitów, Słowian sięgało do X wieku aż do Renu! Mity Arjów zakorzeniły się na terenach Słowian, podbitych później przez Germanów.
W języku niemieckim słowo Rache oznacza zemstę; Rachedemon, to demon zemsty; Rachen oznacza gardło!
W języku polskim z kolei używamy słów: rahu-ciachu, rah-ciach, tnąc nożycami sukno, co nawiązuje do aryjskiego mitu, w którym Bóg Vishnu ciął gardło demona zemsty! :)
Widzimy wyraźnie, że Arjowie rozprzestrzenili w Europie swoje mity o zmaganiach bogów z demonami i długo były one obecne w ich świadomości.
Mity aryjskie były wdziecznym materiałem do tworzenia nowych bogów w Europie, w tym bogów celtyckich, słowiańskich i germańskich.
-----
*****
Na koniec jeszcze uwaga: inaczej brzmiące znaczenie, niż w przytoczonym eposie wedyjskim ma słowo Rahu w wedyjskiej astrologii i w Wastu. Aby zrozumieć wedyjski system mnemoniczny, trzeba dobrze poznać mitologię Indii, astrologię, Wastu i Wedy.
*****
Czy jeszcze boisz się demona Rahu?
Zdjęcie po lewej przedstawia demona zemsty Rahu w pełnej krasie, zanim Vishnu odciął mu głowę.
*****
www.uzdrowiciel.co
Prawa autorskie zastrzeżone!
Zabrania się kopiowania i powielania
części lub całości tekstów
bez pisemnej zgody autorów!
All rights reserved!